Taka dygresja - mnie doprowadzają do szału ludzie, którzy zachwycają się grą Eda Westwicka (Chuck Bass) i Leighton Meester (Blair Waldorf) a uważają, ze reszta obsady nie potrafi grać. Totalna bzdura. Dziwie się, że obsada się jeszcze nie zbuntowała. Jedynie powyższa dwójka ma w miarę ciekawe sceny do odegrania nie to co reszta:
- Blake (Serena) co seria ten sam wątek - toksyczny chłopak, który chce ją wykorzystać. Robi się nudno,
- Chace (Nate) - sceny z nim to tylko: uśmiech, smutek i foch.
- Penn (Dan) podobnie jak powyższy, ale ja tylko widzę jak on gada z Vanessą i to jest cała jego rola
Po prostu nikt nie daje im szans na rozwój.