Jak dla mnie Rihanna poszła po najmniejszej linii oporu. Sam utwór lubię, ale wideoklip już nie. Mamy piosenkę o sado-maso, więc zróbmy taki sam teledysk. Kicz, kicz, kicz, aż do wyrzygania. Wyszło takie tanie soft-porno. No cóż, jaka artystka taka wizja... Już nie będę się czepiał madonnowych nawiązań, bo na tym punkcie jestem zboczony.