powiedziałabym, że to polskie realia. Pamiętam jak chciałam kupić Bionic'a Aguilery zaraz po premierze w wersji deluxe, który kosztował wtedy 70-80 zł, fajnie tylko, że ja bym musiała pracować cały dzień na to by sobie kupić tę płytę, albo nawet więcej. Co ciekawe, kiedy 2 miesiące później pojechałam do Londynu na wakacje ta sama płyta była za 12 funtów. Jest różnica bo mój brat, który tam mieszkał musiałby na tę płytę pracować 2 godziny. Kolejną kpiną dla mnie jest wersja cyfrowa oferowana przez SMP. Soundtrack do Burleski kosztował w wersji Eco 39,99 w Empiku, a w wersji cyfrowej na stronie Sony.. 32 zł. To trochę dużo jak na obcięcie kosztów związanych z transportem, wyprodukowaniem, przechowywaniem i marżą sklepu